11. Oktober 1940
GEO & MIL INFO | ||||
---|---|---|---|---|
Jasło | ||||
257 Dyw.Piechoty, Dow.dyw.: Generał broni von ViebahnWP Pułk Piechoty 477, Dow.: Pułkownik TaeglichsbeckAHF II. Batalion, Dow.: Major Haarhaus 8. Komp., Dow.: Kapitan Goßmann Sierżant/Chorąży Schrödter dow. plutonu broń maszynowa | ||||
H.Kdo. z.b.V. XXXIV[1] | 12 A. | Grupa Armii B | ||
Dow.: Generał broni Metz | Dow.: Generał feldmarszałek List, szef sztabu: Generał kawalerii von Mackensen | Dow.: Generał feldmarszałek von Bock |
Zostałem przeniesiony do 8 Kompanii Pułku Piechoty 477[2] w Jaśle. Następnego dnia rano jadę tam pociągiem i melduję się w biurze, które znajduje się w budynku szkolnym na rynku. Gdy wchodzę do pokoju, sierżant major podnosi się z biurka. Patrzymy na siebie i wydajemy głośne okrzyki radości. To dopiero niespodzianka. Szpikulec to Fritz, z którym służyłem w Brandenburgii jako podoficer. Po rozmowie, rozkazuje mi udać się do mojej kwatery, do której też natychmiast poszedłem. Jest w domu polskiego nauczyciela na Piotra Skargi 13. Pan domu prowadzi mnie do izby znajdującej się na strychu. Jest to bardzo skromny, mały pokój ze starymi meblami i oknem bez zasłon. Prawdopodobnie służył wcześniej jako sypialnia dla służącej. Z nieruchomą twarzą i krótkim zdaniem po niemiecku Polak instruuje mnie szorstko, odwraca się i wychodzi. Później, podczas krótkich spotkań, stał się nieco bardziej przystępny, zachował jednak swoją nienawiść do Niemców. Jego żona jest cichą, skromną i przyjazną osobą.
Pewnego dnia nauczyciel zapytał mnie, jak długo potrwa wojna z Rosją. (Nie było jeszcze mowy o wojnie ze Związkiem Radzieckim!). Stwierdziłem, że może pół roku. "... a Ameryka?" było jego drugim pytaniem. Wzruszyłam ramionami, a on tylko się roześmiał. Mimo zakazu i skonfiskowanych radioodbiorników, Polacy słuchają zagranicznych stacji i mają lepsze rozeznanie lepiej niż my.
Do gospodarstwa nauczyciela należy wspomniana wyżej, raczej nieco ograniczona służąca. Ale to, czego natura poskąpiła jej na umyśle, oddała jej w kształtach w.
Oprócz niego na parterze mieszka rodzina pewnego prawnika[3]. Przez wojnę przeprowadzili się z Tarnowa (?)[4] do Jasła i wynajmują tu mieszkanie. Ojciec nie żyje od dłuższego czasu.[5] Matka jest bardzo kultywowaną i miłą starszą panią, którą opiekują się jej dwie piękne córki. Najstarszy syn zginął w kampanii przeciwko nam. Drugi syn, którego nigdy nie widziałem, jest pracownikiem jakiejś firmy wydobywającej ropę naftową. Z dwóch córek, starsza jest zamężna. Jej mąż mieszka wciąż w tym w domu, ale prawie nigdy go nie widać. Pracuje w fabryce marmolady. Nie jest to szczęśliwe małżeństwo. Młodsza siostra jest nauczycielką wychowania fizycznego. Ma fantastyczną figurę. Straciła narzeczonego w czasie wojny z nami i nie chce kolejnego mężczyzny. Obydwie córki są mniej więcej w moim wieku. Starsza mówi całkiem dobrze po niemiecku, co zauważyłem dopiero później. Rodzina należy do typowych przedstawicieli polskiej klasy wyższej, których wykształcenie wskazuje wyraźne skłonności do kultury francuskiej. Ich szowinizm jest również typowo polski, nie kryją swojej nienawiści do nas. Kiedy spotkałem te dwie dziewczyny na ulicy, ledwo zauważalnie odpowiedziały na powitanie, starały się mnie nie widzieć.
Żołnierzom niemieckim jest zakazane utrzymywać kontakty z ludnością polską. Nic w tym dziwnego. Wszystkie siły okupacyjne zabraniają swoim żołnierzom robić to w obcych, wrogich krajach. Mają ku temu dobre powody. Kontakt z ludnością cywilną tworzy niepożądane relacje międzyludzkie, przynajmniej na czas trwania wojny. Może prowadzić do aktów szpiegostwa lub rozprzestrzeniać choroby, prowadzić do osłabienia sił zbrojnych. Z drugiej strony, ludność cywilna w krajach okupowanych jest często zażenowana, gdy towarzyszą jej lub witają ją publicznie żołnierze niemieccy. Jako dobrzy patrioci nie chcieli mieć nic wspólnego z żołnierzami okupantami, obawiali się dyskryminacji ze strony współobywateli, a nawet ich zemsty. W kręgu rodzinnym byli oni zazwyczaj znacznie bardziej dostępni. Te doświadczenie mamy we wszystkich krajach. Ale te dwie Polki, w domu przy Piotra Skargi ignorowały mnie nawet w domu!
Jest jasne, że duża część ludności Polski nas nienawidzi. Nie można oczekiwać, że porządny naród obdarzy swoich napastników lub okupantów z miłością. Ale jednak w swojej większości ludzie zachowują się co najmniej. Osobiście nigdy nie doświadczyłem wrogości ani wybuchów nienawiści. Nie zmienia to jednak faktu, że grupy terrorystyczne były bardzo aktywne, zwłaszcza w dużych miastach, gdzie zabiły wielu niemieckich żołnierzy.
Dziś odbyłem pierwszą mimowolną "rozmowę" z młodą panią Pollak (zamężna córka). Potrzebowałem gorącej wody do golenia i zszedłem po nią na dół, do kuchni gospodarza. Pomyliłem drzwi i niechcący wszedłam do kuchni Kaczkowskich, i nagle stałem naprzeciw tej młodej kobiety. Proszę ją, po polsku, o gorącą wodę. Ale ponieważ nie zrozumiałem jej odpowiedzi, idę do kranu by nabrać wody. Wtedy usłyszałem za sobą jej głos "tu nie, tu nie!", więc stanąłem bez ruchu. Ona podała mi wodę i poszedłem. Ale jej śpiewne "tu nie, tu nie!" długo brzmiało mi w uszach.
Zmieniłem sprzątaczkę. To żydowski chłopak, który - oczywiście! – zna niemiecki. Załatwia wszystkie bieżące moje sprawy. Początkowo było to dla mnie bardzo wygodne, zwłaszcza, że z trudem mogłem porozumiewać się po polsku. Ale jego początkowa skromność z czasem przekształcała się w tak nieznośną bezczelność, że pewnego dnia go po prostu wyrzuciłem. Na jego miejsce przychodzi teraz jego bardzo dobrze wychowana mała siostrzyczka, która ceruje także moje skarpety. Kiedyś później podarowałem jej ojcu mój cywilny garnitur, który przywiozłem z wakacji, abym nie musiał zawsze chodzić "w domu" w mundurze. Stał się to dla mnie zbyt ciasny. Jej ojciec musiał być mi za to bardzo wdzięczny, bo kiedyś, gdy leżałem z przeziębieniem w łóżku, przysłał mi dwie bułki. Co to oznacza, można ocenić tylko wówczas, gdy się wie, jak ciężko było Żydom. A propos, za kontakty z Żydami groziły surowe kary. Dlatego zatrudniałem tylko tę dwójką dzieci, a nie ich siostrę, bardzo ładną blondynkę, o niebieskich oczach i pąsowych policzkach. Miała około 17 lat i oczywiście wolałbym ją.
Stopniowo się czuję się tu coraz lepiej. Poznałem kilku Polaków, w międzyczasie mogę też, choć ze skromnym słownictwem, porozumiewać się po polsku, poznaję to miasteczko i czuję się tu całkiem komfortowo. Ozdobiłem mój pokój zasłoną z żółtej tkaniny i cieszę się pięknym widokiem z okna.
Editorial 1938 1939 1940 1941 1942 1943 1944 1945 1946 1947 1948 1949 Epilog Anhang |
Januar Februar März April Mai Juni Juli August September Oktober November Dezember Eine Art Bilanz Gedankensplitter und Betrachtungen Personen Orte Abkürzungen Stichwort-Index Organigramme Literatur Galerie:Fotos,Karten,Dokumente |
1. 2. 3. 4. 5. 6. 7. 8. 9. 10. 11. 12. 13. 14. 15. 16. 17. 18. 19. 20. 21. 22. 23. 24. 25. 26. 27. 28. 29. 30. 31. Erfahrungen i.d.Gefangenschaft Bemerkungen z.russ.Mentalität Träume i.d.Gefangenschaft Personen-Index Namen,Anschriften Personal I.R.477 1940–44 Übersichtskarte (Orte,Wege) Orts-Index Vormarsch-Weg Codenamen der Operationen im Sommer 1942 Mil.Rangordnung 257.Inf.Div. MG-Komp.eines Inf.Batl. Kgf.-Lagerorganisation Kriegstagebücher Allgemeines Zu einzelnen Zeitabschnitten Linkliste Rotkreuzkarte Originalmanuskript Briefe von Kompanie-Angehörigen |
- ↑ w LdW błędnie XXXIV. Armeekorps; Kamuflaż najwyraźniej również „Festungsstab Tatra“
- ↑ skrócony: 8./I.R. 477 lub 8./477
- ↑ prawdopodobnie rodzina Adolfa Kaczkowskiego. Wspomniany wyżej właściciel domu, nauczyciel, mógł być kolegą brata Adolfa, także nauczyciela, Gustawa Kaczkowskiego.
- ↑ Rodzina Adolfa Kaczkowskiego podczas I wojny światowej wyprowadziła się czasowo z Galicji, która stała się strefą wojenną, do Trenczyna (Słowacja) (Śląska Biblioteka Cyfrowa).
- ↑ Adolf Kaczkowski ukrywał się lub uciekł już do Lwowa. Zmarł dopiero po wojnie w Wiśle (Śląsk).